wtorek, 12 lutego 2013

Znak mniejszości trzy trzy trzy

Ol ju nid is low iksde. Mam w nosie walentynki.

Pomyślałam sobie, że skoro już siedzę w domu 2 tygodnie, ogarnę bloga. Wypadałoby coś zmienić w wyglądzie, coby bardziej zachęcająco było.

Kończymy temat askefema. Gra niewarta świeczki? Może. Teoretycznie mam spokój. Tak naprawdę nic nie jest po staremu. Dostałam zdrowego kopa w niewymowną część ciała. Czuję, że konsekwencje mojej głupoty będą się za mną ciągnęły w tej budzie do końca. Gra niewarta świeczki. Gra niewarta świeczki.

Uwaga uwaga, mam internetokoleżankę. 'Taką na poważnie'. (Czuję, że ten blog robi się coraz bardziej do dupy, a nawet się dobrze nie rozkręcił. Coś z tym trzeba zrobić). Bodajże od lipca, a od listopada nie wyobrażam sobie tygodnia bez rozmowy z nią na fejsbułce/ w innym miejscu w internecie/ w esach. Aż walnę cytat z pamiętnika, tam powinno się znaleźć coś, co by dosadnie określiło naszą... relację. Bo wciąż nie wiem, czy można to nazwać przyjaźnią.

*przerzuca kartki*

Eureka!

Wiem, że nie mam zdolności pisarskich ;__;

 ''13 stycznia
 Sytuacja z Iks wydaje mi się coraz bardziej absurdalna. Tak, absurdalna. Piszemy ze sobą od lipca. Czyli jakieś... niewiele ponad pół roku. Od listopada prawie non stop. Od listopada też stałyśmy się dla siebie ważne. Przynajmniej ona dla mnie. 
I co? I nic.
Miło mi się z nią rozmawia. Stałam się dla niej kimś w rodzaju powierniczki. Problem w tym, że boję się, że nie spotkamy się nigdy i nasza relacja po prostu się rozpadnie. Albo gorzej - nie rozpadnie się, ale straci sens. A tego bym nie chciała. ''



No tak, odległość to problem. Jestem dumną mieszkanką centrum Polski, części wychodzącej na południe, ona żyje sobie nad Bałtykiem.
  Nie znam osoby z dziwniejszym poczuciem humoru i bujniejszą wyobraźnią. Zamiłowanie do psychopatów też jest. Skubana wpłynęła na mój gust muzyczny. Przede wszystkim więcej metalu.
Zaczynamy rozmawiać na poważniejsze tematy. Depresja, próby samobójcze. To jest jakoś powiązane z jej życiem, z moim życiem. Feralny ze mnie osobnik. Wiem, że mi ufa. Bardzo mnie to cieszy.
Czasem myślę: ''A może spotkałam przyjaźń?'' Coś w moim życiu się spieprzyło, jeśli o tą sferę chodzi. Już nie nazywam każdej bliższej koleżanki przyjaciółką. Niedługo okaże się, że jestem samotna, bez żadnej bratniej duszy. Jest, jest ktoś taki. Już 4 lata byczy się na Wyspach, heljea. Myślę jednak, że z Polską łączy ją tylko rodzina, więc i ja. A i to przyjmuje z niechęcią.

 Metallica - One

6 komentarzy:

  1. Odległość wbrew pozorom jest problemem, bo trzeba do niej dostosować swoje życie. Ale jeszcze większym problemem jest przetrwanie w tej odległości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś na pewno się spotkacie, trzeba tylko chcieć :) A może i zamieszkacie w pobliżu?

    OdpowiedzUsuń
  3. A nie możecie rozmawiać na Skype, tak chociaż na początek? W wakacje chyba będziecie mogły się spotkać, nie? Wystarczy chcieć! I być upierdliwym, żeby rodzice się zgodzili.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzadko kiedy udaje się poznać w Internecie, tak przez przypadek, kogoś kto mieszka blisko nas. Ale to wcale nie musi się źle skończyć. Też jestem w takiej sytuacji, tylko że od jakichś 4 lat. I też mamy do siebie daleko. A mimo to mamy nadzieję, że kiedyś uda nam się spotkać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię rozmowy z moimi koleżankami blogowymi, ale jakoś nie potrafię tego traktować jako przyjaźni. Nie wiem czy kiedykolwiek poznam na żywo ludzi, których poznałam w internecie. Owszem, mogę tu spotkać tak samo pojebanie zakochanych w pewnych muzykach, zepołach, bohaterach książkowych jak ja, ale to dlatego, że czuję potrzebę porozmawiania z kimś o nich, czego nie mogę zaspokoić w moim środowisku. Nikt tak cholernie nie kocham Rammsteina jak ja. :( Aż tak.

    OdpowiedzUsuń